nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
928
BLOG

Brane z dupy wybuchy – teorie i studium ich upadku

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 59

 

Tytuł ma być nie tylko obrazoburczy, kontrowersyjny czy prowokacyjny, ma za zadanie możliwie wiernie oddać istotę i merytoryczną wartość teorii pana Macierewicza. Wartością jej powinna być również zdolność obronienia samej siebie. Tytuł – a dokładniej jego bezczelna oczywistość – daje więc tym samym swoją zarozumiałością szansę testowanej teorii. Fory.

Dlaczego człowiekowi w ogóle przychodzą do łba takie pomysły? Nie, nie o tytuł chodzi. Chodzi o to, dlaczego właściwie dawać fory teoriom wybuchowym? Bo są pożyteczne. I tutaj zaczyna się robić ciekawie, bo pan Macierewicz też tak uważa. Ale czy mogą być jednakowo pożyteczne dla z odmiennych pobudek forsujących je kontrpartnerów? W nie będącym przecież czarno białym świecie spokojnie mogą. Ewentualne szkody, wynikające ze spowodowania uszczerbku wizerunkowego na hipotezie wybuchowej, wyrównuje więc jej jednoczesne reklamowanie. Za darmo porobię za pożytecznego wybuchowego idiotę. Pan Macierewicz zdaje się i tutaj obrał podobną taktykę. A więc na starcie stoimy razem. Do tego podobny kierunek, podobne metody. Przez umyślnych wysłałem mu więc cały ten powyższy wstęp i napisałem, że jak będzie miał nowe wybuchy, to może je u mnie sobie zareklamować.

Błyskawicznie przytruchtał z radosną wieścią, że były wybuchy – bez zbędnych ceregieli, grzecznie acz obrazowo przeciwstawiam mu, że wyciągnięte z dupy... jako dżentelmen starej daty nie odpowiedział.

Pytany o dowody na wybuchy, teoretyk obleka swą polityczną gębę w długo ćwiczony uśmiech, zapowiadający dłuższą krasomówczą solówkę. Dłuższą, czyli wiadomo co mającą przysłonić.

Szybko pytam więc ile było tych wybuchów... on prawie już łapie wiatr w żagle, by niby to chwaląc za pytanie próbować zrobić ze mnie nierozumiejącego, że to właśnie Putin i Lasek ukrywają liczbę wybuchów, debila.

...wziętych z dupy, kończę, po czym niewyglądającego już na dżentelmena i niepotrafiącego przedstawić żadnych dowodów polityka wykopuję za drzwi. Na wycieraczce znajdzie adresowany do niego dokument. Po wyciągnięciu z koperty, przebrnięciu przez nagłówki, znaki firmowe i pieczęcie, po wreszcie uroczyście celebrowanym odczytaniu swojego nazwiska jako adresata, trafia na jego treść:  

...Brane z dupy znaczy tyle, co bez dowodów...

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka