nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
978
BLOG

Czy gen. Błasik był w otwartej na kokpit salonce?

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

 

Obrońcy bezpośrednich sprawców katastrofy ponownie muszą udawać problemy z rozumowaniem. Akceptując (wybiórczo, wygodnie dla własnych tez) odsłuchy IES, pominęli to, czego nie można potraktować wybiórczo – albo trzeba to pokornie przyjąć do wiadomości, albo całkowicie odrzucić, by dalej móc bronić tez o zamachu.

Chodzi o frazę ze stenogramów, w której występują generałowie. Kolejny dowód na złamanie zasady sterylnego kokpitu. Kolejny dowód na presję, jakiej poddano i tak już pracujących w nienaturalnie ciężkich warunkach pilotów.

To, co w odczytach stenogramów IES obrońcy czci i honoru sprawców kolizji z drzewem akceptują, wyartykułowane w telewizji zaczyna dla nich nabierać złowrogiego wydźwięku.

Lead telewizyjny: „Generałowie weszli do kokpitu” lud zamachowy tak usiłuje przerobić, by rozkoszująca się widokami przedniej szyby samolotu wierchuszka była co prawda w kokpicie, ale zarazem do niego nie wchodziła. A tak się niestety nie da.  

I nawet gdyby przyjąć pozornie mniej obciążającą władców pokładu wersję  – czyli siadający „tylko” w salonce generałowie, to w zasadniczy sposób nie zmienia to wymowy zaistniałej sytuacji:

Drzwi w warunkach rozszczelnionego kokpitu nie spełniały już swojej funkcji, a więc nie działały. Tym samym kokpit i salonka stały się de facto jednym pomieszczeniem.

Bezpośredni kontakt między pilotami a znanymi z ingerowania w kompetencje pilotów pasażerami ponad wszelką wątpliwość więc istniał. Dowiedziona jest tym samym presja, co w połączeniu z faktem iż zawsze psim obowiązkiem zwierzchników jest zapewnienie podwładnym właściwych i zgodnych z przepisami warunków pracy, świadczy, że piloci na pokładzie Tupolewa pracowali nie tylko pod wpływem nacisków, ale że również zostały poważnie naruszone ich podstawowe prawa.

Otwiera to swoją drogą drzwi do dochodzenia swych praw przed sądem prawdziwym obrońcom pilotów, od czterech już lat obłudnie i cynicznie wrabianych przez polityczne lobby zamachowe. Udowodnione naciski przełożonych zdejmują bowiem z nich poważną część winy, a skrajną nieodpowiedzialność przynajmniej częściowo zamieniają na jakby pojemniejsze wykonywanie rozkazów.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka