nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
87
BLOG

Do przyjaciół Polaków.

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 21

Kto się dał nabrać? Podejrzewam, że jednak mało kto... Ci sprzed 10 kwietnia, którzy i tak mieli głosować na PIS doznali jedynie chwilowej euforii z powodu możliwości zamknięcia ust swoim rywalom politycznym. Poczuli się silniejsi, ważniejsi a licząc się pod kryptami wawelskimi, chłonęli wręcz moc nadprzyrodzoną. Starali sie wykorzystać szansę nadzwyczaj sumiennie. Nie przepuścili żadnej okazji by odreagować i zwekslować - nie, nie oszukujmy się, żadne tam 'opluwanie'  - to karygodne lekceważenie PISu i Kaczyńskich. Nie oszukujmy się, jeżeli chodzi o 'opluwanie' , drwiny i śmiech z konkurentów politycznych, to rzecz powszechnie praktykowana przez wszystkie siły polityczne w kraju. Jest to wręcz pewnego rodzaju powszechność politycznego dyskursu w Polsce. Śmiem twierdzić, że to norma, w której wprowadzaniu  największy udział miał właśnie obóz braci Kaczyńskich. Na podziałach budował swoje zwyciestwa wyborcze, na podziałach budował koalicje - i podziałami zrywał je zarazem. Na podziałach budował politykę zagraniczną - czyli de facto jedynie pogarszał nasze stosunki z większością ważnych dla nas partnerów zagranicznych. Na podziałach opierał politykę krajową. Lecz kraj ich w końcu za to docenił. Nie, 'opluł' - moi Drodzy Przewrażliwieni na swoim punkcie. Ale DOCENIŁ.

Oprócz dzielenia, mistrzostwo osiągnął PIS również w obrażaniu się. Obrażaniu zarówno na historię, jak też na merytoryczną krytykę. Obrażaniu się za  całkowicie zasłużone, ciężko wypracowane marginalne traktowanie. Marginalizował się PIS sam najskuteczniej. Obrażaniu się za drobne i zwyczajne złośliwości - sam zarazem będąc poza jakąkolwiek konkurencją w obrażaniu wszystkich nie akceptujących IV RP.  W skłócaniu i jątrzeniu był wręcz niebezpieczny. Jest niestety taki nadal. Po katastrofie z 10 kwietnia pod hasłem bólu, oczyszczenia i cierpienia usiłuje PIS przemycić podział jeszcze trwalszy, podział święty wręcz. Po części mu się to udaje. Wyraźniejsze zantagonizowanie społeczeństwa na pewno jest faktem, ale ono zawsze było zawieszone dość wysoko, dużo się więc nie zmieniło.

Jednak obserwując to całe 'liczenie się', a z drugiej strony wręcz kompulsywne wykluczanie pozostałej części społeczeństwa - popełniane nadzwyczaj dosadnie i obrazowo, na przykład nieprzyzwoitym pomówieniem o krwi na rękach -  od poczatku dostrzegłem w tym taktykę straczeńczą i w konsekwencji muszacą obrócić się przeciwko jej autorom. Fortel, gdy jedna strona gra nieuczciwie pozwoli jej wygrać pozornie i tylko przez chwilę. Ale to nie był fortel, to była jedynie nieuczciwa gra, i to gra szkodząca w głównej mierze stronie grającej nie fair.

Strona, jak ognia bojącą się (z sobie tylko wiadomych przyczyn) najbardziej prawdopodobnych przyczyn katastrofy, absolutnie nie ujęła w swoich planach, że może wygrać wyciszeniem, próbą dialogu, porozumieniem, czyli tym co usiłuje nam z okazji wyborów prezydenckich sprzedać teraz - rzekłbym, że przez zaskoczenie - Jarosław Kaczyński i PIS... Że swoją obecną politykę wyborczą mogli zapoczatkować, wtedy gdy służyłaby ona całej Polsce - nie tylko PISowi. Cóż, taka chyba ich natura niegramotna, nie wpadli na to... Przyszło natomiast nadspodziewanie łatwo i naturalnie w momencie gdy czegoś potrzebują. Twierdzą, że potrzebują możliwości wpływania na kształt Polski - w jej interesie oczywiście. A do tego, Królu Złoty, niestety potrzeba władzy, więc odpowiedzialność nakazuje im wygrać te wybory. Są już odpowiedzialni i przyjacielscy. By ratować Ojczyznę. Przed kim? Przed takimi jak ja, którzy tu tylko zameldowani są?

Ciekawe, że gdy bezpośrednio po katastrofie najpilniejszą potrzebą Polski i Polaków był spokój, zrozumienie i odpowiedzialność, to pan Pospieszalski potrzebował wyłącznie aktora Bulskiego i członka Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich z 2005 roku prof. Krasnodębskiego. Człowieka, będącego jednym z głównych ideologów IV RP. Człowieka. co najciekawsze, wyznajacego wobec zwykłego pieniactwa przedziwną doprawdy filozofię(?!). Pozwolę sobie na tą okazję zacytować słowa tego jednego z główniejszych ideologów IV RP. To jego komentarz dotyczący skandalu na pokładzie Lufthansy z udziałem Jana Marii Rokity. Proszę czytając poniższą wypowiedź nie zapominać, że traktuję go dosyć łagodnie nie przypominając tego co mówił po katastrofie smoleńskiej. Ciupinę żartując - jednocześnie jestem nad wyraz pobłażliwy dla Głównego Ideologa...

"...Nie można wykluczyć, że Jan Rokita mógł się wydać stewardesie, a potem także niemieckim policjantom, bezczelny, antypatyczny i arogancki. I na tym polega problem. Nasi niemieccy sąsiedzi gotowi są poprawnie traktować grzecznych, znających swoje miejsce Polaków. Tych, którzy wydają im się antypatyczni i niegrzeczni, rzucają o podłogę, dosłownie i w przenośni, przy śmiechu i oklaskach sporej części naszych rodaków, którym poniewieranie Polakami ciągle wydaje się czymś należącym do naturalnego porządku rzeczy...'

Smaczny kąsek? A jak nie smaczny, to jaki? Socjologiczno filozoficzny?  Natürlich! 

Aktor Bulski, Pospieszalskiemu z Krasnodębskim potrzebny był, bo potrzebujący był PIS i Kaczyński. Idąc dalej po tropie, niejako z automatu rp-4 potrzebowała tego Prawa Polska... Bo ponoć potrzebowała jakiegoś świadectwa... Niestety chłopaki, tak to się kończy gdy świadectwo potrzebne jest wyłącznie jako glejt, przepustka. Ściągali chłopaki by zdać na przepustkę? Taa... ale wyłącznie od siebie samych.

Glejt tam jakiś mają - nie wiem, nie znam się na lewych papierach... ponadto mających jedynie udowodnić, że czegoś nie czuję jak Bóg przykazał i nie zależy mi na kraju w którym mieszkam. Dodatkowo papierach dokumentujących moją krew na rękach chociaż nie jestem żadnym Putinem. Nie stać mnie nawet na ten drugi, dublujący naszego Tupolewa samolot, który Sowieci sprytnie poświęcili dla swoich genetycznie wrośniętych morderczych skłonności. Więc mnie tym glejtem nie zaangażujesz Panie Pospieszalski w Pana 'film' "Katyń II". U słabych reżyserów mało kto chce grać.

Klapa. Słupki w CBOSach, OBOPach i innych, też spadają. Spadają bo inaczej być nie może. Pisałem już           o Policzyźnie jako tworze nieprawdziwym? Pisałem, że od policzenia sztuk w stadzie nie przybędzie ani jedna więcej, wynik jeno można otrzymać? Pisałem, ale niektórzy nie chcą słuchać. Potrafią jedynie się zliczać, a z tymi, którym nie po drodze do 4rp - gruntownie się policzyć i rozliczyć... Tym razem prawdopodobnie się przeliczyli.

Moim zdaniem ekipa ta nie tylko zawaliła sobie wybory. Zawalili sobie ogromną szansę na prawdziwą i szczerą przemianę, na bycie liderem porozumienia narodowego. Zawalili naprawdę istniejącą szansę na przewodzenie prawdziwemu pojednaniu. Wystarczyło jedynie kierować się chrześcijańskimi zasadami. Zasadami jakoby przez nich nałogowo stosowanymi i czczonymi jak jakaś wartość absolutna. Wystarczyło tylko chcieć, a nie wyłącznie mówić, że sie chce. Pytanie tylko, czy tego chcieli.

Jedno w tym wszystkim jest tylko pewne, jak też i święte nieomal - kandydowanie Jarosława Kaczyńskiego.

 

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka