nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
62
BLOG

Skandal na salonie24

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Rozmaitości Obserwuj notkę 32

Przeczekałam kilka dni, by dociągnąć do tego pierwszego kwietnia. Zachowywałam się jak drapieżnik, który już dopadł swoją ofiarę, wie, że już mu nie ucieknie i jedynym zmartwieniem bestii są silniejsze i szybsze od niej. Bestie mogą zdobycz przechwycić i same pożreć, jej zaledwie marne resztki zostawiając. I znaną wszystkim drapieżnikom żałość, że zwyciężyło w nich to przedwczesne nieuzasadnione zaspokojenie. Znam to uczucie, wszyscy je znamy gdy nie wykorzystamy szansy danej nam przez los, niekiedy okupionej  dodatkowo pracą, niekiedy zwykłym darem natury. Że zamiast pożreć, schować się w bezpieczne miejsce i  by od czasu do czasu, co najwyżej leniwie odpowietrzyć się duchem zjedzonego pożywienia - pozwalamy sobie napawać się cierpieniem ofiary i własnym triumfem, w efekcie zostając głodni i przegrani. Ryzykowałam, ale miałam powód by wystawić sie na niepewne. Opłaciło się. Sprawa dalej nie wywleczona na łup dla salonowych drapieżników.

Ryzyko sie opłaciło, jest pierwszy i była to pierwsza część planu. Chciałam, by to, co już na salonie niektórzy, półgębkiem zaledwie podejrzewając sugerowali - co sama też dostrzegałam, a upewniwszy się podstępnie taiłam - dotrwało do pierwszego kwietnia jako tajemnica. Zrobiłam to, świadoma nieuchronnego powiązywania tego, co za chwilę zdradzę, z  primaaprilisowym zwyczajem.  W końcu sama to wykombinowałam...Żart w żarcie, czy coś w tym stylu. Ale czy naprawdę żart, to się okaże.

Ani to sprawa szczególnie szkodliwa społecznie, ani pewnie nie rozpalająca zbyt namiętnie serca i głowy koleżanek i kolegów z salonu, chcących oczywiście dla naszej ojczyzny rozpalać się jak najlepiej - "jak taki jeden mąż", ale.

Ale chociaż to zwykłe salonowe nadużycie - a i w to wątpię, bo przecież w regulaminie salonu24 stoi jak byk (tak mówią - sama nie czytałam) , że kont można posiadać kilka - pozostaje przecież kwestia kulturalnego salonowania ze sobą.

Nieważne w jakim języku, prawicowym, lewackim (mój ulubiony:),  rzymskim, arabskim czy miłości. Ważne by współżyć w aspekcie ludzkim, i nie mówić np. bliźniemu salonowemu; "wypierdalaj". Są i tacy wśród nas, a mnie damie zachciewa sie płakać wtedy - jak to damie... Ale do sedna...nie szkoda róż, gdy płoną lasy...

Chodzi mianowicie, o skandaliczne moim zdaniem, "korzystywanie" przez blogera z czerwonej stajni - a więc osobę publiczną, osobę obarczoną raczej dawaniem przykładu reszcie salonowego "niewiadomoco" - z anonimowych nicków. I gdyby to było tylko to, to ok, ale mam dowody na chamskie odzywy tej osoby w stosunku do blogerów jako anonim, a co najważniejsze...mam dowody na personalia tego "anonima"!!!

Jako osoba pisująca pod swoim nazwiskiem jest nadzwyczaj kulturalna, wyważona, nigdy nie obraziła swojego rozmówcy - co najwyżej lekceważącym milczeniem. Jako "partyzancki" nick - który razem z personaliami z przyjemnością zdradzę w przypadku samo-nieprzyznania się tego typa - jest jednym z najbardziej chamskich blogerów.Prawdziwy Ogień klawiatury.

Dam temu człowiekowi o dwóch obliczach szansę właśnie dziś, by mógł obrócić swoje moralne - przede wszystkim - machloje, w żart. By powiedział - moje postępowanie to był taki nietypowy primaaprilis, od dzisiaj jestem innym człowiekiem. Czekam. Jaja się zaczną, gdy się nie doczekam.

Z szansy może nie skorzystać, ale wtedy przestanę żartować i prawda wylezie na salon24. I będzie po primaaprilisie.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości