Kolejna sztuczna bariera na świecie zniesiona. Przy okazji kolejny sukces (wina) Donalda Tuska. Globalizacja jest nieuniknioną koniecznością człowieka, który u zarania swojej przygody na tym mikrym globie, kierując się strachem i egoizmem, zapamiętale budował płoty i zasieki przed drugim takim samym jak on. Płoty, które głównie tylko powodowały niepotrzebne wojny, zabory, wykluczenia, lepsze rasy i sorty, ludobójstwa i holokausty.
Globalizacja i współpraca nie są oczywiście cudownym remedium na wojny i sortowanie bliźnich, bo ich źródła są głównie w głowach ludzi, ale bez współpracy nie ma w dzisiejszym świecie w ogóle o czym mówić. Na zatrutej glebie nic dobrego nie wyrośnie.
Europa nie może liczyć tylko na siebie, zwłaszcza, że nastroje państw awanturników w imię lokalnych interesów wyraźnie eskalują. Gdy uznamy, że lokalne interesy polskiego awanturnika sprowadzają się do interesów jednej partii, która wszystkim pozostałym w ramach polskich granic odmawia w zasadzie wszystkiego, od patriotyzmu, przez wpływ na kulturę, do nawet elementarnych praw człowieka, dostrzeżemy zagrożenie nie tylko dla Polski, ale i Europy - a zatem i w jakiś sposób całego tego mikrego globu.
P.S. Chciałem pisać o ostatniej odmowie seansu dzielącego ludzi filmu "Smoleńsk", która też jest pewnego rodzaju sukcesem ponadnarodowej solidarności i pozytywnej współpracy, ale temat CETA jednak ważniejszy. Zatem o bojkocie (przyjmijmy, że winie/sukcesie Tuska) tej mało eleganckiej prowokacji później.
Komentarze