nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
517
BLOG

Zdrada przy korycie

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 9

Reżyser już na etapie pomysłu twierdził, że film zawierał będzie odpowiedź jaka była prawda - założenie tyleż odważne co pełne pogardy do własnego państwa, bo otwarcie lekceważące ustalenia fachowców i prokuratorów. Zarazem też cokolwiek pyszne - nie znając tej prawdy wtedy, a priori obwieścił, że na pewno w filmie się znajdzie.

Podczas produkcji tezę tę wszem i wobec głosił, a po premierze uroczyście ogłosił. Wierzył, walczył, zwyciężył. 

Dzisiaj zmagać się musi z zarzutami o służbę propagandzie i zwykłe wazeliniarstwo. Broni się go na dwa sposoby. To film fabularny, artystyczna osobista wizja. Czyli fikcja. I sposobem obranym przez samego reżysera: to wiernie przedstawione fakty. Poparte śledztwem, autorytetami i dowodami. Czyli prawda. Widz ma alternatywę. Idzie do kina po sprzedane reżyserowi pod stołem parówkowe teorie - czyli idzie na Prawdę, albo idzie na wzruszające political fiction. 

W przypadku pierwszym zaskakuje zagwarantowanie pierwszeństwa w dostępie do jakoby ważnych ustaleń komercyjnemu przedsięwzięciu. Nieczęsto się zdarza, żeby w poważnych śledztwach opinia publiczna dostawała dowody i prawo do wynikających z nich ustaleń przed prokuraturą. Nigdy, żeby posiadła na nie monopol kosztem prokuratury.

W drugim - wzruszającym political fiction - widz naturalnie jest zubażany o fakty. Często arcyważne jeśli chodzi o dramatyzm i prawdziwe wzruszenia. Między innymi taką artystyczną kastracją jest pomijanie pierwszych chwili po katastrofie, gdy jeszcze niedawni towarzysze partyjni zostawiają bliźnich w ruskim błocie. Jakże wymownie symboliczna jest asymetria końcowej sceny w filmie, gdy duchy ofiar katyńskich spotykają się ze smoleńskimi. Tragedia na miarę Herberta Pana Cogito:

...i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie...

W pierwszym sprzedano prawdę multipleksom. W drugim hurtowo sprzedano dusze własne oraz dusze ofiar politykom: 

Krauze: to nie ja byłem dyrygentem "Smoleńska"

Potrzebny lepszy dowód, iż to propagandowy, komercyjny produkcyjniak?

 

 

http://wyborcza.pl/1,75398,20667577,krauze-to-nie-ja-bylem-dyrygentem-smolenska.html

 

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka