Raczenie przeciwników politycznych przez Kaczyńskiego i Macierewicza swoją odpowiedzialnością za katastrofę w Smoleńsku tyleż jest nieuczciwością, co bezradnością. Kłamstwo wymusza budowanie na kolejnych kłamstwach. To wszystko powoduje, że obecnie panowie ci przypominają gęsto obsznurkowane baleroniki. Bez rączek, bez nóżek i bez żadnych szans na samodzielne oswobodzenie się. Znikąd ratunku czy odrobiny miłosierdzia.
A zagraża Kaczyńskiemu już prawie wszystko. Cztery piąte Polaków przeszkadza. Konstytucja przeszkadza, przeszkadzają gremia prawnicze, świat kultury, media, gendery, uchodźcy, zagrażają sześciolatkowie i groźni wegetarianie. Cztery piąte Polski trzeba więc wyrównać. Zaorać, zmiażdżyć, odhumanizować, zohydzić, napiętnować, przepędzić, ukarać.
Ale o ile walcem da się cokolwiek wyrównać, to baleronem już nie. Pozostaje więc albo walka z całą Polską, albo śmieszność i niebyt, bo żadnej innej opcji PiS nie potrafił sobie przygotować.
Wrabianie przez PiS Polaków w wojnę domową jest kompulsywnym, niekontrolowanym dzieleniem się śmiesznością, a zarazem chamską próbą zrzucenia odpowiedzialności - między innymi za lądowanie we mgle na drzewie.
Tylko, że teraz to my będziemy tymi upchniętymi na pałę pasażerami, których w pogoni za stygnącym zrazikiem Zatroskani o Polskę zostawią w błocie. Tym razem rdzennie polskim.