Być może jesteśmy świadkiem chwilowego osłabienia politycznego podgrzewania nastrojów społecznych. Cynicznego ugrywania na ludzkiej głupocie, bezradności, strachu. Choroby, zarazki, zagrożenie chrześcijaństwa, deptanie narodowych trawników i wszelkie inne wymyślane przez różne narodowe łby durnoty. Teraz żniwa zbiorą ci, którzy się tym wszystkim idiotom dali nabrać.
Jeżeli w Europie zapanuje w końcu terror, przypominanie sobie kto i jak podgrzewał nastroje społeczne żadnej otuchy już nam nie da. A oni i tak nie zrozumieją co zrobili. Nie słuchali wcześniej, to i teraz nie będą słuchać. Oby tylko dalej nie dopingowali, co wcale nie jest pewne.
Jeżeli terrorystyczny atak w Monachium jest odzewem na "imigranckie zagrożenie Europy", a ostatnie doniesienia to potwierdzają, to zapytajmy tylko, kto tych "bojowników" tak naprawdę przestraszył.
Niemcy dla Niemców, Polacy do Polski. I abarot.
P.S. Zastosowane przez niemieckie służby specjalne środki mogą świadczyć, że szykuje się większa pacyfikacja ekstremistów związanych w jakikolwiek sposób z bandziorami bawiącymi się w terroryzm. Rodzime środowisko mają pewnie dobrze rozpracowane. Możliwe więc, że wielu patriotów nie wypije jutro swoich pięciu piw.
Prosit!
Komentarze