Ocalałe po pisowskiej szarży konie pani Shirley Watts narobiły na pisowskie pastwisko i sobie pojechały. Pani Watts, niczym prawdziwa dama, gnoju rządzącej w Polsce partii dopiero narobi[1]. Fetor w świat poszedł już wcześniej. Oczywiście razem z hasłem i broszką, które od początku go firmują. Rząd pana prezesa ląduje w sądzie po raz pierwszy, a przegraną ma jak w banku.
Na dobry początek, pierwsza dama perkusisty Rolling Stones wygrała już korespondencyjny pojedynek z pierwszą pisowską damą w dziedzinie ochrona życia. Pani prezydentowa życia w Polsce nie ochroniła nawet werbalnie, pani Watts osobiście ocaliła aż życia dwa.
Choć kopa dostaje PiS i imiennie pan Jurgiel, to najbardziej bolało będzie oczywiście polskich podatników. Minister Jurgiel to zresztą ten, który panu Rydzykowi ministerialny samochód wysyłał na pstryk palca.
Ocalić resztę koni i stadninę w Janowie może tylko szybkie przywrócenie fachowców, co zarazem będzie efektowną porażką PiS, zatem cokolwiek minister Jurgiel teraz nie zrobi, ocalony będzie tylko chwilowo. Jego siodło już płonie.
Koleżkowie[2] pana Jurgiela resztki jego niezdrowej paszy trawią na razie z dala od kamer.
1. http://pl.blastingnews.com/europa/2016/04/the-guardian-shirley-watts-planuje-pozew-za-smierc-klaczy-zaplaca-polscy-podatnicy-00870281.html
2. http://polska.newsweek.pl/odwolani-dyrektorzy-stadnin-konflikt-w-hodowlach-koni,artykuly,380920,1.html