Świętowanie, jako w zasadzie (i w założeniu) niewypaczona forma hedonizmu, nie ma rzecz jasna nic przeciwko również i materialnemu dogadzaniu sobie. Prezenty czynione bliźnim są wręcz kwintesencją etycznego hedonizmu, w którym dawanie jest przyjemnością również dla dawcy.
Jak świętował codzienny swój dzień zawodowy żołnierz Ludowego Wojska Polskiego Ryszard Kukliński z grubsza wiemy. Luksusowy jacht, peerelowskie kochanki i skośnookie dziwki, amerykańskie bourbony i mahoniowe mebelki na wymiar. Jak świętowaliby Amerykanie zwycięstwo w nuklearnej wojnie przeciwko blokowi wschodniemu, w skład którego wchodziła Polska, możemy się domyślać.
Ordery za zrównanie z ziemią Moskwy, ale i Warszawy, Poznania, Sosnowca i w sumie kilkunastu innych celów w Polsce, zapewniłoby sobie nie tylko kilkudziesięciu amerykańskich trepów i polityków, ale i kilku amerykańskich szpiegów. W tym największy wśród nich amerykański patriota Ryszard Kukliński.
Kukliński doskonale oczywiście wiedział, że wygrana USA w wojnie nuklearnej oznaczała totalne zniszczenie Polski. Wiedzą to też jego hołdownicy, dlatego wprost na chama muszą wmawiać, że zdradzając Amerykanom tajne plany wojskowe bloku wschodniego, Kukliński jakoby troszczył się o Polskę.
Pewnie w ten sposób, że naprowadzając imperialistów dokładnie na wszystkie strategiczne cele minimalizował jednak liczbę polskich ofiar, a już na pewno, to oszczędzał amerykańskie zasoby nuklearne. To tak, jak gdyby wpuścić do domu zawodowych rabusiów i morderców, by precyzyjnie zajęli się żoną, z którą właśnie się rozwodzimy odchodząc do ładniejszej.
Ciężki kretynizm prokuklińskich "historyków" bierze się oczywiście z ideologicznego zaślepienia – znienawidzony ustrój miał paść nawet za cenę zrównania Polski z ziemią i unicestwienia milionów Polaków.
Dlatego też roli Kuklińskiego nie sposób zakłamać. I wie o tym nie tylko każdy żołnierz składający przysięgę, która zobowiązuje go do bronienia nie jakiegoś być może i lepszego ustroju, ale i każdy, który z niekochaną żoną potrafi się w sposób przyzwoity, i co ważniejsze, bez niepotrzebnych dodatkowych „prezentów” rozstać.
Tak więc prezent Armii USA w postaci ujawnienia planów bombardowań nuklearnych m.in. i Polski jest też prezentem od naszego było nie było rodaka, który donosił nie tyle na ustrój, w którym żyło mu się przecież wyśmienicie, co na przebywające w nim miliony rodaków. Na ten "gorszy sort".
http://www.rp.pl/historia/151229655-Tu-w-Polsce-mialy-spasc-bomby-atomowe.html