nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
990
BLOG

Dlaczego Polacy nie ratowali Żydów polskich?

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Społeczeństwo Obserwuj notkę 79
 
 
Na fali przesądzania zasług  (bohaterstwa lub zaprzaństwa) kolejnego (słusznie lub niesłusznie) pomówionego o współpracę z dawnym aparatem państwa polskiego, spośród różnych motywów tego pomawiania, nieśmiało wynurza się i motyw forsowania własnej wizji historii Polski (swoistego mixu wróżbiarstwa, naprawiania tego co nienaprawialne i terapii). Nawet historii zakładającej sojusz z Hitlerem, co nie wiem już czy miało podkreślić jednak jakiś niedostatek zaangażowania w dziele ratowania Żydów polskich w czasie wojny - czy jest tylko próbą budowania wizerunku zawsze troszczących się o wszystkich współobywateli Polaków... I pokazaniem, do jakich poświęceń jako naród zdolni jesteśmy, by tylko ratować polskich Żydów... Dobre? Jakbyśmy już nie pokazali. Lepiej już wracajmy do cenckiewiczowego lustrowania. 
 
Ponoć osoba bohatera (lub zaprzańca) w jakiś sposób wadziła tzw. lustratorom. Czyli grupie społecznej (zawodowej?) zajmującej się reagowaniem na potrzeby aktualnej historii, chwili czy też jakichś zamawiających - rodzaj pogotowia, w którym pełnią rolę lekarzy pierwszego kontaktu. Służą bardziej jakby potrzebie niż ludziom, ale to jak zawsze kwestia optyki. Ich potrzeby to przecież też ludzkie potrzeby.
    
Nie wiem w czym figurant Kieżun przeszkadzał wizjonerom, bo alternatywnych wobec rzeczywistości światów - a w takim nasi wizjonerzy funkcjonują - z natury rzeczy unikam. Mówią różnie. Na tyle różnie, że lustratorzy-wizjonerzy mogą spać spokojnie. Coś tam sobie z tego wybiorą. Zastanawia mnie natomiast - w dobrej wierze chwilowo przyjmując, że lustracja spełnia walory terapeutyczne - co innego.
  
W jakim celu, w kraju ciągle niestety niepotrafiącym poradzić sobie zarówno z zaprzeszłymi jak i teraźniejszymi duchami antysemityzmu, spośród kilkuset stron znajdujących się w teczkach prof. Kieżuna do publicznej wiadomości nasi dzielni terapeuci od Prawdy przekazują raz, że zaledwie ułamek zawartości, a dwa, że mając absolutną władzę (i świadomość) redakcyjną, edytorską, przekazują w tym drobnym wycinku materiały świadczące o informowaniu przez prof. Kieżuna dawnego aparatu władzy o narodowości swoich koleżanek i kolegów.
 
Pytania, które przy okazji zahaczają również i o to, dlaczego niemożliwa była w Polsce gruntowna lustracja, jak i na czym owa potrzeba prawdy, na którą powołują się teczkowi profesora Kieżuna, polega.
 
A dlaczego Polacy nie ratowali (pamiętając o tych którzy ratowali) Żydów polskich? Bo m.in. nie chcieli. Na podobnej zasadzie jak prof. Kieżun chciał informować, a jego lustratorzy chcieli nam o tym przypomnieć. 
  
Pytanie tylko, czy bardziej chcieli tym podkreślić zasługi patriotyczne, czy również i zasługi lustracyjne. Co tym bardziej możliwe, że wszystkich tu wspomnianych łączy niewątpliwa przecież słabość do lustrowania swoich bliźnich.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo