nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
486
BLOG

"Zakaz pobierania dochodów"

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
 
 
 
1. Kościół «wspólnota ludzi jednego wyznania, zwłaszcza wspólnota chrześcijańska»
2. «budynek, miejsce modlitwy chrześcijan»
3. Kościół «instytucja kościelna reprezentowana przez duchownych»
 
• kościelny • kościółek, kościołek
 
 
 
Władcy KK (instytucji/firmy/przedsiębiorstwa) komunikują się ze światem zewnętrznym zestawem pojęć, których znaczeniem można żonglować jak kawałkami mężczyzny z Sokółki udającego kawałek ciasta (a może na odwrót?), albo jak Stanisław Dziwisz wnętrznościami JPII, z jednej strony mówiący, że to relikwie, a z drugiej traktujący jako pamiątki przynoszące dochód. Zależy tylko co chcą uzyskać. 
 
KK ponoć jest z istoty wiary niezachwianie święty, natomiast już jego urzędnicy są tylko ludźmi i zwykłymi grzesznikami. Sytuacja zmienia się, gdy na wierzch wychodzą ciężkie grzechy (przestępstwa) KK jako instytucji, przedsiębiorstwa - KK wtedy rzekomo błądzi, tak jak błądzi cały świat. Z urzędnikami jest równie ciekawie. Jeśli odpowiednio ustawiony, nie zaszkodzą największe nawet łajdactwa by zostać świętym.
 
Skoro ze zwykłych grzeszników z palcem w nosie uzyskiwać można świętych, a z handlowej nazwy instytucji niedostępny obowiązującemu prawu wygodny parawan, to można i w jeszcze inną stronę. Można w imieniu idei, przysłowiowej wspólnoty jaką ponoć jest idea Kościoła, po katolicku człowieka zniszczyć.
 
A teraz wyobraźmy sobie sytuację, że jakaś przykładowa władza wprowadza zakaz pobierania dochodów (?!) przez niektórych obywateli... ok, wiem, że wszyscy pomyśleli o sitwie pisowskiej, ale nie o to teraz chodzi. Chodzi o zwykłą ludzką podłość i o to, że ta odmieniana przez wszystkie przypadki wspólnota z hierarszej nowomowy to mit, poręczny abstrakt. Szulerski trik potrzebny zarządcom KK do zniknięcia, uświęcającego zatopienia się w pojęciu  w s p ó l n o t a,  oraz możliwość anonimowego i wykluczającego odpowiedzialność prawną robienia tego, na co mają akurat ochotę. 
   
Księdza Lemańskiego bowiem nie żadna wspólnota (Kościół) straszy głodem a konkretni, znani z nazwiska (i osiągnięć ewangelizacyjnych... szczególnie w Afryce) dobrze odżywieni jegomoście (że pod linkiem znowu niby tylko instytucja/wspólnota straszy? a potrafi np. ta instytucja ruszać gębą o polityce czy wyciągać łapę po żywą gotówę?). Dodatkowo wyjatkowo łatwo dający się naszczuwać przez dyżurnych propagandystów i fundamentalistów w jednym.   
 
Za to tylko, że zbytnio dba o wspólnotę. Nie tę z elastycznego słownika arcyksiążąt KK. 
 
 
 
1. «odznaczanie się wspólnymi cechami, wspólne posiadanie lub przeżywanie czegoś»
2. «to, co łączy, zespala»
3. «grupa osób związana wspólnym pochodzeniem, wspólną kulturą lub wspólnymi interesami, wspólną własnością»

• wspólnotowy 

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo