Jeżeli
świadomie dewastuje się służby specjalne danego kraju, oznaczać to m. in. może, że zrozumiało się, iż jest się za cienkim bolkiem by nad tymi służbami z pożytkiem dla państwa zapanować. Co znaczy zagospodarować, mądrze i skutecznie nimi administrować. Chcieć a móc to dwie różne sprawy.
Jeżeli dewastuje się je w momencie gdy władzę właśnie się posiada, sprawa jest już zupełnie jasna, bycie cienkim bolkiem na tyle ogranicza dewastatorów, że nie da już się ukryć prawdziwego celu dewastowania - prywatny pożytek kosztem nawet i zaszkodzeniu państwa. Udowadnia się tym samym swoją trwalą niezdolność do rządzenia. Co nie kłóci się oczywiście, że od czasu do czasu możliwość dewastowania służb, dewastowania państwa, dewastowania standardów od losu się uzyska - wydrze się swymi przerośniętymi pazurami,
Dzisiejsza sytuacja to rany po tych pazurach. Zdewastowane służby to służby rotacyjne, tym samym nieistniejące, trwale sparaliżowane, gdzie wszyscy zbierają haki na wszystkich. Kaczyński swoim Macierewiczem zniszczył coś, czego nikt już nie potrafi odbudować. Tak jak z urzędu poleci nie panując nad służbami Sienkiewicz, polecą szefowie służb Kaczyńskiego i wszystkich innych.
Służby, koncentrując się wyłącznie na walce ze sobą (tych wyrzucanych z tymi powoływanymi), są tylko niewolnikami tej pierwotnej dewastacji Kaczyńskiego i Macierewicza.
Skala dzisiejszej słabości służb specjalnych odpowiada politycznej słabości Kaczyńskiego, który tylko poprzez podstawianie nogi potrafi odnosić swoje rzadkie i najczęściej parszywe sukcesy. Tym sukcesem było trwałe rozpieprzenie służb specjalnych. Co w pierwszym rzędzie pomaga mu, nierzadko już rękami innych, rozpieprzać państwo. Bo im gorzej dla Polski, tym lepiej dla Kaczyńskiego i jego kolesi. Po to od lat zaszczuwa i dewastuje Polskę. By dobrze zrobić swojemu Układowi.
