nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
366
BLOG

Czy etykieta 'Bóg' też może być domeną niechrześcijańską?

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Dopóki jakikolwiek Terlikowski (tu bardziej jako przykład, chodzi o szeregowego katotaliba) gardłuje, że jego otoczenie jest ‘antychrześcijańskie’, to to jeszcze rozumiem. Najwyższy rzucił go w środowisko nienawistnych bestii i chłopina tylko agresywnie się broni. Szeregowy katolik nie musi posiadać nadmiernie rozbudowanego aparatu rozumowego ni pojęciowego, więc wszystko inne od niego zawsze będzie mu anty. Inaczej katolik nieszeregowy, w tym wypadku abp Gądecki, którego odpowiedzialność za reprezentowaną instytucję – w sytuacji gdy jego firma nie może niestety już sobie pozwolić na obcinanie kończyn i głowy za niewiarę  – idzie bez porównania dalej. Jeden reprezentuje wyłącznie siebie i swoje wąskie interesy, drugi interesy całego tego zmaterializowanego układu społecznego zwanego wspólnotą KK.

Odpowiedzialność – w sytuacji gdy jego firma nie może niestety już sobie pozwolić na obcinanie kończyn i głowy za niewiarę  – coraz częściej wymusza na hierarchii stosowanie dyplomacji i tolerancji. Metod przez szeregowych religiantów nierozumianych i wykpiwanych, a przez hierarchów traktowanych jako ewidentny dopust boży jeśli nie poważną dewiację. Podległość przynależna zabawie w Stwórcę i stworzonych wyklucza jakikolwiek partnerski dyskurs. Pierwsza więc pułapka abp Gądeckiego ma na imię tolerancja. Język tolerancji w zmiękczonym słowie„niechrześcijańskie"  powoduje poważny wyłom w doktrynie. Sugeruje, że coś może być zaledwie inne od chrześcijańskiego a nie musi być przy tym wymierzone w samo chrześcijaństwo czy religię. Może być np. obojętne.

Jakże inna to retoryka od nieskomplikowanego podziału ludzi na cywilizację miłości i cywilizację śmierci autorstwa człowieka, który z kolei złego słowa nie dał powiedzieć na należącego do swojej cywilizacji miłości, przestępcę, w tym gwałciciela własnych dzieci(!), Marciala Maciela Degollado. Z tym też wiąże się poważny paradoks, a równocześnie druga pułapka, w którą nowy Przewodniczący Episkopatu Polski tym z pozoru niewinnym słówkiem wpada. Podobnie jak u przyjaciela Degollado, kompletne nierozumienie istoty tolerancji.

Wraz z wyłomem w doktrynach, przez który zdradliwie przecieka wolna myśl, że nie wszystko jest stworzone przez Boga, że realny świat istniejący obok tego chrześcijańskiego jest zdecydowanie osobnym, niepodległym i obojętnym terytorium a nie w jakikolwiek sposób do strefy religijnych wpływów należącym, przecieka również wieść, że równie dobrze ktoś ze wspomnianej w notce trójki nie mieści się w tym chrześcijańskim świecie. Że skoro w ogóle istnieją w żaden sposób nie podlegające Bogu obszary życia społecznego, czyli tzw. ‘domeny niechrześcijańskie’, to mogą one oprócz ludzi, dla których żaden Bóg nie istnieje, oznaczać zarówno szeregowego katolika, psim swędem na katolicyzmie zarabiającego, jak i wysokich religijnych oligarchów, dla interesu firmy jakże odmiennie z tolerancji korzystających. I w podobnie znamienny sposób wciąż jeszcze nie potrafiący zrozumieć jej ducha. I nic w tym złego. Człowiek rozwija się całe życie. Czyli stwarza się człowiekiem. I żadna domena chrześcijańska czy inne paskudztwo nie powinno mu w tym przeszkadzać.  

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo