nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
759
BLOG

Nie pytaj co KK może dla ciebie pytaj co ty możesz dla Rydzyka

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 46

                                       

Nie pytaj, co twój Kościół może dla ciebie, pytaj co ty możesz dla Radia Maryja. Taki – bardziej więcej niż mniej – przekaz popłynął ostatnio z radiowej anteny. Jak zawsze, gdy temat dla Tadeusza Rydzyka jest szczególnie ważny, popłynął ustami jego samego. Tym razem ojciec dyrektor urażony został prośbą o pomoc dla niepełnosprawnych dzieci. Jakieś kaleki chciały windę... a on ma przecież inne pieniądze.  

...Kiedyś mi dyrektorka napisała, nie będę mówił skąd, ale z Torunia. Napisała: "proszę o pomoc, żeby ojciec windę kupił do naszej szkoły" - opowiadał o. Tadeusz Rydzyk na antenie swojej stacji. - Pewno radia nie słucha. To my czekamy na pomoc, a (zakonnik mówi, przedrzeźniając - red.): "jak ojciec nie da pieniędzy, to dzieci niepełnosprawne nie będą jeździły windą." Chętnie bym pomógł, ale ja mam inne pieniądze i na ten cel ja nie mogę. Jaka ta nauczycielka? No nieświadoma! Dyrektorka. Tak że trzeba nie liczyć, nie żądać od kogoś, tylko organizować się, Polacy... 

Jeśli KK rozumieć jako wspólnotę, jako społeczność złączoną czynieniem dobra, jego wymianą, to pomijając chwilowo na ile sam KK spełnia warunki, oligarcha Rydzyk ze swoją koncepcją już nadzwyczaj kiepsko mieści się w formule. Sprawia wrażenie mocno wyabstrahowanego nawet od instytucji, w której jakimś swędem funkcjonuje. Niezbadane są, i tak dalej.

Gdy spróbujemy w ten sam sposób potraktować formułę WOŚP, samo czynienie przez nią dobra, jak i być może ważniejsze, wzajemna wymiana nim, dzielenie się – zbudowanie prawdziwej solidarności w staraniach bycia dobrymi dla innych – to będziemy mogli zrozumieć, że sukces WOŚP nie jest przypadkowy, że ktoś tę lukę wypełnić musiał. I że było to łatwe właśnie dzięki brakowi konkurencji. Inni ludzie inne pieniądze.

Gdy spotykamy na ulicy osobnika żyjącego z jałmużnictwa, to wymiana czynienia dobra raczej nie zaistnieje. Damy na leki lub winko, ale gwarancji, że nasza pomoc dotrze do głodnego dzieciaka jałmużnika już nie mamy.

Dyrektor Rydzyk idzie jeszcze dalej. Sam, z własnej nieprzymuszonej woli, piętnuje ze swojej biznesowej trybuny zarówno rzeczników potrzebujących, jak i tym samym samych potrzebujących. Mówi nam, że mamy mu dać na leki lub winko, ale drwiącym tonem i przedrzeźniając przy tym potrzebujących (sic!), dodaje, komu na te leki na pewno nie da.

I to, czym ostatecznie zrywa sobie maskę, że to raczej potrzebujący powinni dawać jemu. Alleluja i do przodu.

                                 

 

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo