...Marian, co nie chciał na Wawel…
Czy Marian Opania odmówił grania Kaczyńskiego, jak nam usiłuje wmówić kaczyńska propaganda – czy też jest tak jak mówi aktor, że w pisowskim produkcyjniaku nie ma zamiaru występować, bo nie ma zamiaru firmować kłamstwa?
Odgrywanie ciemiężycieli, nieudaczników czy pospolitych szuj jest dla niektórych artystów tak samo nęcące artystycznie jak granie nieskazitelnych bohaterów, dla niektórych nęcące nawet bardziej. Zresztą podobnie jak dla niektórych polityków… z różnicą, że im artysta lepiej będzie udawał szuję, tym artystą będzie lepszym. Polityk ma zaś inaczej – im lepszy w udawaniu świętego tym mniejszy zbawiciel...
Lechowi Kaczyńskiemu pośmiertną kreację tworzą inni politycy. Dodatkowo, źle się dla Lecha Kaczyńskiego dzieje, że robi się to na siłę i nie licząc zarówno z odbiorem społecznym byłego prezydenta, jak i z faktami.
Bezsprzecznym faktem jest wypowiedź Mariana Opanii: ”Nie mogę jako osoba myśląca godzić się na udział w czymś takim...”
Warto też kolejny raz przypomnieć najważniejszy fakt, że żaden z mitotwórców nawet nie udaje, że się zastanawia czy w czymś takim chciałby uczestniczyć sam Lech Kaczyński. W czymś takim jak produkcyjniak Krauzego, przedstawienie ‘Wawel’ Dziwisza, czy tragifarsa ‘Trotell’ odgrywana z lubością przez jego brata.
Najważniejszy dla hien stał się obecnie aktor Opania. Najważniejszy niewątpliwie będzie i wtedy, gdy zagranie któregoś z Kaczyńskich przyjmie…