W maju pisałem, że podległa Benedyktowi XVI żandarmeria watykańska aresztowała Benedyktowi XVI jego osobistego kamerdynera. Benedykt jest „zasmucony i wstrząśnięty”
Okazuje się, że papież jest nie tylko wstrząśnięty, zasmucony ale i okradziony. Przez dwa i pół miesiąca nie wiedział co prawda, że z jego prywatnego gabinetu zniknął czek na 100 000 euro... ale nie przeszkadzało mu to więzić człowieka za sam tylko fakt podzielenia się z opinią publiczną wiedzą, o papieża bez wątpienia prawej i szlachetnej działalności. Żart. Za co tak naprawdę papież brał więzieniem odwet na Paolo Gabriele, dowiemy się z książki Gianluigiego Nuzziego "Jego Świątobliwość".
Zastanawiające są dwie sprawy. Czy takie sumy służą papieżowi do opłacania dostawcy pizzy, czy innej eintopfgericht gdy nieoczekiwanie w brzuszku zaburczy?
Oraz sprawa bardziej intrygująca.
Zbiegnięcie się wypuszczenia Paolo Gabriele z ratzingerowej niewoli z cudownym powrotem pamięci u świątobliwego, że między kartkami brewiarza zapodziało mu było się jego kieszonkowe (lub, co również możliwe, honorarium za spotkanie z papieżem – aczkolwiek zwyczajowa taryfa dla dziennikarzy wynosiła tylko 10 tysięcy...).
Dzięki Bogu, najważniejsze w sprawie sobie przypomniał. A następnie, już kryminalistę, oswobodził...