1 kwietnia 1959 w Czechosłowacji powstała Czechosłowacka Żegluga Morska. Nie był to primaaprilisowy żart. Czechosłowacka spółka handlowa zarządzała drugą co do wielkości flotą handlową bez dostępu do morza. Dzień pierwszego kwietnia nie jest więc dniem, w którym wszelka działalność ludzka sprowadza się wyłącznie do żartów czy wprowadzania w błąd. Odrobina dystansu wystarcza zaś by potraktować datę jak zaproszenie do zabawy, i z reguły nikt nie ma z tym problemu.
W krajach anglojęzycznych 1 kwietnia nazywany jest Dniem Głupca, w Szkocji Polowanie na Głupca – święto niby to samo, a jednak zabarwienie nieco inne. Nazwa zdeczka złowrogo brzmiąca – a już szczególnie złowrogo dla zbyt przejętych tym, że święto wymierzone jest w nich. Można pospekulować, że bez dostępu do głupców zasadność nazwy byłaby wątpliwa, a święto traciło na atrakcyjności. Może więc szkocka nazwa jest wyjątkowo trafiona?
Pierwszy kwietnia swej atrakcyjności nie traci, bo świadomość własnych słabości jest czymś zdecydowanie pożyteczniejszym, niż ich nieświadomość. Zbroję człowiek założył z racji wiedzy o swoich mankamentach i słabościach, zaś bliźni od zawsze robi mu psikusy, wykorzystując jakieś odkryte, szczególnie czułe punkty.
Tak więc 1 kwietnia najważniejsza okazuje się wiedza o swoich achillesowych piętach. Brak dostępu do morza pewną achillesową piętą jest – można go jednak ominąć. Brak dostępu do własnych słabości powoduje, że 1 kwietnia niektórym trudno jest zrozumieć z czego ich słabość jest zbudowana. I że święto świętem, ale upolowani mogą zostać w pozostałe 364 dni w roku. Przykład?
Wojciech Sadurski upolował Jarosława Marka Rymkiewicza nie tylko dlatego, że rewelacyjnie sparodiował jego neoficką żarliwość, czy też zatracenie, ale dlatego, że Rymkiewiczowi naprawdę wydaje się, że buciory które wzuł są w stanie cokolwiek mu zakryć.
364 dniowy brak dostępu do świeżego powietrza powoduje, że odkrytą 1 kwietnia piętę łatwo z jednej strony przekierować na prima aprilis, a z drugiej, bawi w pozostałe dni roku.
Do Jarosława Kaczyńskiego
Ojczyzna jest w potrzebie – to znaczy: łajdacy
Znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy
Polska – mówią – i owszem to nawet rzecz miła
Ale wprzód niech przeprosi tych których skrzywdziła
Polska – mówią – wspaniale lecz trzeba po trochu
Ją ucywilizować – niech klęczy na grochu
Niech zmądrzeje niech zmieni swoje obyczaje
Bo z tymi moherami to się żyć nie daje
I znowu są dwie Polski – są jej dwa oblicza
Jakub Jasiński wstaje z książki Mickiewicza
Polska go nie pytała czy ma chęć umierać
A on wiedział – że tego nie wolno wybierać
Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy
Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie
I ta druga – ta którą wiozą na lawecie
Ta w naszą krew jak w sztandar królewski ubrana
Naszych najświętszych przodków tajemnicza rana
Powiedzą że to patos – tu trzeba patosu
Ja tu mówię o sprawie odwiecznego losu
Co zrobicie? – pytają nas teraz przodkowie
I nikt na to pytanie za nas nie odpowie
To co nas podzieliło – to się już nie sklei
Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei
Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu
Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!
Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo?
O to nas teraz pyta to spalone ciało
I jest tak że Pan musi coś zrobić w tej sprawie
Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie
Milanówek, 19 kwietnia 2010 r.
W 1976 Radio BBC w ramach żartu na prima aprilis poinformowało o mającym tego dnia wystąpić jowiszowo-plutonowym efekcie grawitacyjnym redukującym ziemskie ciążenie. W telefonach do stacji wystąpienie tego zjawiska potwierdziły setki słuchaczy.